Witajcie,
1. Wymieniłem baterie na nowe w czujniku na zewnątrz
2. Wykonałem całkowity reset stacji.
3. Zamontowana grzałka ogrzewała powierzchnie lejka.... ale nie wytworzyła w obudowie wystarczającej temperatury, aby na łopatkach nie zamarzła woda. W ten sposób łopatki były mocno oblepione lodem. Nad lejkiem był spory czop śniegowy, który systematycznie topniał i to on zapewne dawał błędne wskazania powodziowe.
4. Wyłączyłem grzałkę.
5. Teraz będę testował czujniki i układy włączenia grzałki. Wstępnie doszedłem do wniosku, że musi to być wykonane na co najmniej trzech a nie dwóch czujnikach pomiaru. a). temperatura otoczenia, b) temperatura na powierzchni lejka c). (dzisiejszy pomysł) temperatura w liczniku opadów.
6. Jak będzie cieplej zdemontuję czujnik opadów i dorobię odpowiednią konstrukcję. Zgodzę się z Tobą Henryku, że trzeba będzie czujnik opadów dodatkowo izolować od otoczenia - styropian? To już prawie jak testy kapsuły do misji stratosferycznej

Tyle mojego raportu z eksperymentów i przemyśleń, ale mam nadzieję, że komuś to pomoże.